„To właściwy kierunek”: wywiad z Julienem Sablé, dyrektorem ośrodka szkoleniowego OGC Nice

Po niełatwym pierwszym roku szef zespołu z Nice, Julien Sablé, wita nadchodzący sezon ze spokojem, pewny obranego kierunku i wybranych przez siebie ludzi.
Jak przebiegała rekonwalescencja?
Bardzo dobrze. Pierwszy rok był diagnostyczny. Wraz z Fabienem (Caballero, jego asystentem) stworzyliśmy organizację. Osoby, które zostały lub dołączyły do nas, to autentyczne wybory, a nie decyzja. Kontynuując rozwój szkolenia, skupimy się na poprawie naszego przygotowania przedtreningowego wraz z przybyciem Luigiego Renny, który ma prawdziwe doświadczenie. Chcemy rozwijać akademicką stronę, przejęliśmy również zarządzanie sportowe w szkółce piłkarskiej (która wcześniej była zarządzana przez stowarzyszenie).
Rok ten naznaczony był wieloma odejściami (Barraud, Hasni, François...). Stracony czas?
Nie. Oczywiście nie powiem, że nagłe odejście Philippe'a Barrauda czy Titou Hasniego nie miało na mnie wpływu z powodów osobistych (Hasni przejął zarządzanie centrum treningowym OM, Stéphane François objął prowadzenie drużyny U-17 Marsylii, przyp. red.). Ale udało nam się odbić. Ta sytuacja nas wzmocniła. Pozwoliła mi również skonfrontować moje idee z rzeczywistością, wzmocniliśmy pewne rzeczy, inne zostawiliśmy w tyle. Ostatecznie jestem zadowolony z wizji, którą udało nam się wcielić w życie, oraz indywidualnych i zbiorowych wyników, jakie osiągnęli nasi młodzi zawodnicy.
Czy wszystko jest wreszcie gotowe na nowy cykl, który właśnie się rozpoczął?
Tak. Teraz od nas zależy, czy ożywimy tę organizację i będziemy ją kontynuować. Zatrudniliśmy ludzi z zewnątrz; wszyscy muszą się dogadać. Umieściłem moich byłych asystentów na strategicznych stanowiskach, czy to Romaina Lattrona, który wraca do swojej roli w drużynie U-17, ale jest również doradcą metodycznym, czy Johana Audela, który przejmuje drużynę U-16, kluczową kategorię. Będziemy trzymać się trzech grup rozwojowych, a przejście do rozgrywek rozpocznie się w czwartek, ponieważ uznaliśmy, że to właściwy kierunek.
Jakie są cele grupy Elite?
W zeszłym roku, po przeanalizowaniu składu, dobrowolnie postanowiliśmy ograniczyć liczbę meczów i nie brać udziału w wyzwaniu Espoirs. Zapisaliśmy się w tym sezonie. Poświęciliśmy czas na rozwój pokolenia 2007-2008-2009, które osiąga dojrzałość i jest gotowe zmierzyć się z dorosłymi. Na przykład, w piątek zmierzymy się z Riviera FC (N3). W trakcie sezonu rozegramy od 30 do 40 meczów.
Czy myślisz, że uda Ci się powtórzyć wspaniały występ w Gambardelli?
To cel, ponieważ moim zdaniem to rozgrywki najbardziej zbliżone do profesjonalnego świata. To było historyczne, ponieważ nie zaszliśmy tak daleko (do ćwierćfinału) od czasu, gdy klub wygrał je w 2012 roku. Rozegraliśmy prawdopodobnie najlepszy mecz u siebie ze zwycięzcą (Rennes). Przegraliśmy z honorami w rzutach karnych. Jeśli uda nam się osiągnąć lepszy wynik i dojść aż do finału, nie będziemy się cofać.
W kontekście cięć budżetowych w klubie, jakimi środkami finansowymi dysponujecie?
Jesteśmy prawdopodobnie jednym z niewielu działów, w których kierownictwo utrzymuje budżet z roku na rok. To dobry znak. Właśnie odnowiliśmy boisko ze sztuczną nawierzchnią, rozpoczęły się prace modernizacyjne i mamy nowy wygląd. Czujemy się wspierani. Szczególnie jeśli chodzi o zasoby przekazane Fabienowi Caballero i zespołowi, aby mogli jeść przy stole z najlepszymi i rekrutować bardzo dobrych młodych zawodników.
Jaka jest Twoja polityka rekrutacyjna?
Dysponujemy rozległą lokalną i regionalną siecią, a dzięki profesjonalnemu działowi rekrutacji nasze sieci pozwalają nam dotrzeć do poziomu krajowego, a nawet międzynarodowego. Dołączyło do nas kilku bardzo dobrych zawodników po treningu, jak Koutoune i Nguene w zeszłym roku. Fabien sprowadził już kilku zawodników, aby wypełnić pozycje, na których naszym zdaniem brakowało. Odciska on swoje piętno na pokoleniu 2012. Z młodszymi zawodnikami udaje nam się pokonać konkurencję. Postawiliśmy sobie za cel, aby dwie trzecie naszych składów stanowili lokalni zawodnicy, ale musimy zadbać o ich kondycję, jednocześnie pozwalając im zachować świeżość mentalną, podkreślając radość z gry.
Jak zachować tożsamość Nicei?
Priorytetem jest dla nas sprowadzenie dobrych trenerów z naszego regionu, takich jak Zakaria Rehmani, który przybył z Saint-Sylvestre, czy Mehdi Khaldi (były zawodnik FC Riviera). Poprawa relacji z lokalnymi klubami pozostaje kluczowa. Jesteśmy piątym co do wielkości miastem we Francji i mamy potencjał, który trzeba wykorzystać. Lokalni zawodnicy mają wokół siebie rodzinę i tę dodatkową dawkę duszy, ponieważ dorastali z Rouge et Noir. Tylko wtedy, gdy nie mamy tego, czego chcemy w lokalnym zespole, bierzemy przykład z najlepszych gdzie indziej.
Gdzie, według Pana, będzie znajdowało się centrum szkoleniowe za pięć lat?
Jesteśmy bardzo ambitni. Chcemy stać się jednymi z najlepszych, jeśli nie najlepszymi. Z naszymi zasobami i wizją, które nie są takie same jak Paryż czy Rennes. Nasze ambicje idą w parze z jakością ludzi. Jeśli nie czujemy zawodnika i jego otoczenia – a przecież mógłby być najlepszy w swoim pokoleniu – nie podejmiemy się tego zadania.
Czy uważasz, że wizerunek treningu w Nice ulega zmianie?
Przybycie Fabiena odegrało dużą rolę. Jego przyciągnięcie było wielkim sukcesem; wywołało efekt domina. Zasialiśmy ziarno w głowach ludzi. I kolejny dzięki naszemu znakomitemu występowi w Gambardelli. Nasz zespół pokazał prawdziwy charakter.
Podobne do trenera Haise?
Mniej więcej. Dekretujemy, że nasza drużyna U-16 musi grać z czwórką obrońców. W kadrze Elite gram 3-4-3, tak jak trener. Sam Franck musiał się dostosować w zeszłym sezonie, więc nasi zawodnicy muszą być taktycznie elastyczni. Ważne jest również, aby łatwiej było ich sprzedać. Nie wierzę w coś dogmatycznego, jak Barcelona. Nie idziemy jednak na kompromisy w kwestii intensywności i proaktywnej gry.
Czy te lata europejskie dają młodym ludziom dodatkową szansę na pokazanie się?
Czasami nic nie decyduje o karierze. Przygotowujemy naszych zawodników do wymagań najwyższego poziomu, ponieważ w każdej chwili może on zostać dla nich uruchomiony. Franck Haise i jego sztab przychodzą oglądać mecze i uważnie nas śledzą. Mamy bardzo silną relację, z komitetem refleksyjnym, który spotyka się raz w miesiącu, i prawdziwymi mostami. Chcemy zawodników, którzy zachowują się właściwie, ponieważ OGC Nice to wspaniała instytucja, którą należy szanować. Awansując do ligi zawodowej, musisz mieć potencjał, aby się w niej utrzymać. Uważamy, że awansowaliśmy o poziom wyżej pod względem zawodników, których możemy zaoferować Franckowi. Jesteśmy bardzo dumni, że mamy Djibrila Coulibaly'ego, który pasuje do wizerunku drużyny. To bardzo dobrze wykształcony chłopak, który ma wspaniałe wartości, który zrobił ogromne postępy w zeszłym sezonie i który, naszym zdaniem, ma potencjał, aby dołączyć do drużyny klubu, który ugruntował swoją pozycję w pierwszej szóstce francuskiej ekstraklasy. To jedyny profesjonalny kontrakt, jaki podpisaliśmy tego lata.
Czy będzie jedyny?
W tej chwili, tak. Podpisaliśmy inne kontrakty (stażyści) z tymi, którzy najbardziej na to zasługują. Są inni, którzy pozostali w statusie amatora i muszą się o to ubiegać. Dla nas ma to wartość, tym bardziej w obliczu kryzysu, jaki przeżywa piłka nożna. Profesjonalny kontrakt oznacza, że wierzymy, że zawodnik jest w stanie zintegrować się z profesjonalną drużyną i sprostać wysokim oczekiwaniom klubu. Są tacy, którzy uczą się szybciej niż inni. Nie oznacza to, że nie wierzymy w innych, ale wciąż pozostaje kilka znaków zapytania do rozwiania.
Iliesse Salhi wolała opuścić klub
Zaproponowaliśmy mu kontrakt stażowy, on chciał kontrakt zawodowy. Chcemy być stanowczy. Spędził tu trzy wspaniałe lata, ale uważamy, że wciąż ma przed sobą kilka kroków. Skoro wszyscy jesteśmy zgodni, dlaczego mielibyśmy ustępować? Iliese dokonał wyboru, chciał odejść. Na tym polega gra negocjacji. Teraz będziemy musieli sprzymierzyć się z klubem, który go przyjął (Mallorca).
„Nie planujemy podpisywać kolejnych kontraktów, ponieważ, choć jest to oczywiście element strategii skautingowej i rekrutacyjnej, to przede wszystkim chodzi o relacje międzyludzkie. Chcemy zbudować więź. Jeśli nie będziemy w stanie sprostać zapisom w umowie, to nie ma sensu. Z Cavigalem naprawiliśmy pewną anomalię. Kiedy podejmujemy się Burel FC, to wielka sprawa, ale zbliżamy się do najlepszego klubu szkoleniowego w Marsylii w kategoriach, które mogą nas zainteresować. Możemy podpisywać umowy partnerskie, ale to nie znaczy, że wszyscy zawodnicy z Cavigal, Burel czy Fleury podpiszą z nami kontrakt. Musimy im sprzedać projekt”.
Nice Matin